Po całym tygodniu wstawania na pierwszą zmianę także w sobotę udało mi się obudzić jeszcze zanim słońce na dobre wzniosło się ponad horyzont. Wybraliśmy się więc z mężem na poranny spacer po parku. Pomimo dużego mrozu, wyjście opłaciło się choćby dla widoku wschodzącego słońca:
A ponieważ wyludnione, weekendowo-poranne parki to idealne miejsca do swawolnego fotografowania lalek, nie mogłam nie zabrać ze sobą choć jednej. Tym bardziej, że już dawno nie robiłam żadnej lalce zdjęć w plenerze. Panna na zdjęciach to właśnie tytułowa dziewczyna z przedziałkiem.
Czemu z przedziałkiem? Bo kiedyś wyglądała tak:
Pokazywałam ją już w TYM wpisie (co ciekawe też na śniegu, też z pieskiem i w tym samym parku) i w życiu bym nie pomyślała, że gdzieś w oryginalnie zaczesanej fryzurce bohaterki animacji „Barbie jako księżniczka wyspy” kryje się równiutki przedziałek 🙂 . Wydaje mi się, że z nim jej bardziej do twarzy.
Wspomniałam już o psie, więc będzie pies. Wybór padł na Lacey, która ma podobną sierść, co Kayla 😀 .
Buciorki Kayli (w bajce nie miała tak na imię, ale lalki z tym odlewem głowy, to zawsze będą dla mnie Kayle) kupiłam już jakiś czas temu od Wioli i w końcu doczekały się swoich pięciu minut. Są to nietypowe traperki, co ciekawe niesymetryczne. W sam raz na śnieg.
Aha, od razu uprzedzam pytania – tak, za cienko ubrana, jak na tę porę roku, ale kompletnie nie mam niczego zimowego dla lalek 😉 .