Archiwum | Październik, 2011

Trupki w końcu zmartwychwstały!

23 Paźdź

Kiedy ja tu ostatnio byłam? Chyba tak, jak każdy z Was, zamiast spokojne, jesienne wieczory spędzać w ciepłym, domowym zaciszu, ciągle coś robię i ciągle mam coś do zrobienia…. Co nie znaczy, że o lalkach nie pamiętam, oj nie! 😉

W poprzednim, rocznicowym wpisie krótko wspomniałam o trupkach, jakie wynalazł na bazarze mój Misiek:

Był to Ken Totally Hair, Barbie and the Beat zidentyfikowana przez Jewel Snake’a oraz dwie Steffi Love, w tym jedna godna pożałowania, na której widok przychodziło mi na myśl (wiem, to okropne! :-D): „jak by tu się jej pozbyć…” Oczywiście mój Misiek zawsze wpada w szał, kiedy chcę puścić jakąś lalkę w świat, więc i ta biedna Steffi nie poszła w odstawkę. Tak moja wesoła kompanija wyglądała po rozebraniu i wyczesaniu:

Ciałka lalek były w dobrym stanie, nie licząc keniowych majtek upaćkanych silikonem i nowo zainstalowanej kotwiczki w głowie Basi. Całe szczęście, że się takowa w moich lalkowych szpejach znalazła, bo inaczej Barbara musiałaby żyć bez karku ;-). Za to włosy mojego rodzynka były w idealnym stanie, a dziewczyny musiały przejść kilka zabiegów fryzjerskich, by koniec końców wyglądać znośnie:

Pierwsza Stefioza ze zdjęcia powyżej ma ciałko typu pajacyk, a jej włosy w oryginale musiały być upięte w jakąś fantazyjną fryzurkę – poszczególne warstwy włosów miały różne długości (były przystrzyżone bardzo równo, więc to na pewno nie sprawka jakiejś domorosłej fryzjerczyny ;-)), a nad uszkami wyróżniały się dwa krótsze pasemka. Postanowiłam to wykorzystać i zgapić od Privace (mam nadzieję, że mogłam) pomysł na anglezy. Pasemka te były jednak dużo krótsze niż u My Scene Privace, więc sposób na nie poważnie uprościłam ;-).

Przy basiowych włosach puściłam wodze fantazji i całą czuprynę po zlaniu wrzątkiem, podzieliłam na 4 grube pasma i nawinęłam na nakrętki od butelek z myślą: „co będzie, to będzie” :-P.

Co do włosków starszych Stefek, każdy wie, jakie były: szare i do niczego 😀 Nie pomaga na nie wrzątek, odżywka ani moczenie w płynie do zmiękczania przez całą dobę (sprawdzałam ;-)). Nie miałam więc wyboru i włoski po umyciu jedynie  wyczesałam, jak tylko mogłam i nie bawiłam się z fryzurą – włoski będzie miała rozpuszczone. Podcięłam jedynie to, co najgorsze i voilà ! 🙂

„Zmartwychwstać mogą jedynie trupy. Żywym trudniej.”

Stanisław Jerzy Lec

Autor tego cytatu, gdyby jeszcze mógł, to pewnie by się za głowę złapał widząc, w jakim kontekście go używam, jednak wydaje mi się, że takie urozmaicenie wpisu jak najbardziej pasuje do jego tematyki ;-). Mój Misiek aż szczękę rozdziawił, gdy zobaczył, jak bardzo zmieniły się po spa te ufajdane i zaniedbane lale, o które targował się dla mnie z przekupniami. Mam nadzieję, że Wam też się spodobają i będzie to kolejny podprogowy dowód na to, że Steffi Love da się lubić 😛

Pewnie ta moja pisanina (zrozumcie mnie, dawno nic nie publikowałam ;-)) jest męcząca, więc oto i zdjęcia po…

Tak dawno nie zajmowałam się lalkami, że już zapomniałam, jak bardzo Steffi i Barbie różnią się od siebie… a przecież miały być swoimi konkurentkami :-).

Żeby nie wstawiać takich „łysych” zdjęć, każdą lalę KRÓTKO opiszę… 😉

Pierwsza Stefcia ma moje ulubione, pajacykowate ciałko, jednak jakiejś nowszej generacji – w przeciwieństwie do starszych ciałek typu pajacyk jest zrobione w całości z winylu i ma dużo ładniejszy kształt. Stefiutka dostała szytą przeze mnie sukieneczkę, która pierwotnie miała należeć do Fleurki (jednak Aga-Fleurka „pokrzyżowała” mi plany, wysyłając mi oryginalne ciuszki dla tych laleczek ;-)). Także buciki, które jej założyłam, pochodzą od Fleur – pajacykowate Stefki mają większe, płaskie stópki, na które nie pasują niektóre butki… Do sukienki uszyłam także opaseczkę, jednak na szerokość główki Fleur, no i zakładając ją, pewnie zniszczyłabym te anglezy :-P.

Barbie and the Beat przeszła dużą przemianę :-). Akurat te ciuszki pasowały mi do kolczyków, których musiałam pozbawić zielonych naklejeczek upaćkanych lakierem do paznokci. Wszystko dobrane pod kolor i zrobiła mi się rasowa, różowiasta barbiocha 😀 Co ciekawe (na zdjęciach chyba tego nie widać), ktoś nawalił przy malowaniu oczu tej laleczki i w jednym z nich brakuje maźnięcia różową plamką na tęczówce.

Pomysł z nakrętkami był dość dziwaczny, więc i fryzura niepospolita: cztery puszyste kitki naokoło głowy… ;-).

Kenio Totally Hair właściwie wymagał najmniej pracy – fryzura ułożyła mu się sama, a ciuszek odziedziczył po Kevinie od Simby, którego bez skrupułów za jego sztywne, kanciaste ciało, oddałam w ręce małej niszczycielki zabawek :-P. Najwięcej kłopotu sprawiło mi zdzieranie silikonu z jego majtasków ;-).

Na koniec zostawiłam sobie Stefuńcię, której nie wróżyłam dobrze. Dla wielu z Was jest to na 100% najmniej ciekawa lalka spośród tej czwórki, jednak to, że udało mi się ją tak odratować, sprawia, że bardzo ją polubiłam. Szare simbowe włosy, to nostalgiczne spojrzenie i vintage’owa sukienczyna od Lucky Industries (produkowali oni np. laleczki Fashion Corner), którą miała na sobie w chwili zakupu poprzednia Stefcia,  sprawiły, że nabrałam do niej bliżej niezidentyfikowanego sentymentu – nie pamiętam lalek z mojego dzieciństwa, jednak patrząc na nią, widzę klimat z tamtych (a może i starszych! :-)) lat…

Dawno trupków nie odratowywałam i zapomniałam, jaka to frajda, widzieć, jak z takich sierotek, stają się pięknymi lokatorami mojej szafki :-).

PS. A dziś byłam na niedzielnym bazarze i przybyły do mnie kolejne sieroty, jednak ciut inne niż zazwyczaj. Ale to już następnym razem ;-).

Pozdrawiam Was cieplutko!

A zaczęło się to 11. października…

11 Paźdź

… od biednego wpisu o Pocahontas, bez przywitania ani jakichś specjalnych ceregieli, za co dziś troszkę mi wstyd, więc nawet linka do niego nie dam 😉

DOLL SECOND HAND OBCHODZI DZIŚ PIERWSZE URODZINY

Impulsem do założenia bloga był blog Agnieszki – Fleurki. Była to niteczka, dzięki której dotarłam do kłębka – prawdziwej kopalni wiedzy o lalkach czyli do kolejnych lalkowych blogów: Świstaka, Loreen, Marka, Shi, a dalej do wirtualnego świata, w którym i ja znalazłam swój mały kącik  i dziś, choć wielką specjalistką od lalek nie jestem, mam ich sporo i sama chcę wspierać innych w tej ciekawej i niedocenianej pasji 🙂

WISHLISTA

Przez ten rok poznałam wiele lalek, o których nie miałam pojęcia. Począwszy od Fleur, a skończywszy na lalkach Tonnera. Powoli zaczęła się kształtować moja wishlista i dziś już kilka pozycji z niej posiadam w swoim zbiorze. Pozostała mi moja główna, wymarzona trójka, do której wzdycham:

1. Flashdance Barbie

2. Palm Beach Breeze Barbie

3. Dynamite Girls Boogie Beach Sooki

I choć moja sytuacja finansowa nie pozwala mi na zakup tych lal tu i teraz lub w najbliższej przyszłości, to obiecuję sobie, że kiedyś będę je mieć, a póki co wzdycham do ich zdjęć 😉

TROCHĘ HISTORII

Moja przygoda z lalkami zaczęła się szycia ubranek dla nich. Moją pierwszą kupioną lalką była Steffi Love Roszpunka, której lśniące i długie włosy okazały się marnej jakości, co zaowocowało moim pierwszym rerootem:

Po tym „włosowym” rozczarowaniu przerzuciłam się na nowe Barbie. I to Barbie Szykowne. Otwieram pudełko, odpinam Barbie z tekturki i co się okazuje? Jej nogi są sztywne, jak patyki… I tak zaczęłam zbierać lalki starsze niż te współczesne, odkrywać przepiękne, dawne, mattelowskie headmoldy i klony nieraz ładniejsze od oryginałów. A to wszystko dzięki Wam! Dlatego poniższe zdjęcia ukazujące mój zbiór opatrzone są w komentarze ode mnie. Nie zdawałam sobie sprawy, ile lalek Wam zawdzięczam! 😀

Ostrzegam estetyków: zdjęcia robione są na szybko w najgorszą porę i okoliczności do zdjęć czyli w deszczowy mrok, więc od razu przepraszam za ich beznadziejną jakość. Wybaczcie mi też zdjęcia „gdzie popadnie”, ale nie mam na tyle miejsca u siebie, by je ładnie wyeksponować. Uznajmy, że lalki rozsiadły mi się po pokoju 😉

Superstary na samym początku mojego lalkowania były moim priorytetem. Nie jestem w stanie pamiętać z dzieciństwa tych Barbie, lecz dziś je uwielbiam za ich różnorodność i staranność z jaką są wykonane. A oto i moje Basie superstar:

Wtedy też zaczynałam dostrzegać różnicę w ich urodzie i urodzie nowszych Baś. Jednak te drugie też cieszą się moją sympatią, choć są dużo mniej liczniejsze niż superstary:

Nie cieszące się wśród kolekcjonerów zbytnią popularnością My Scene na początku odpychały mnie od siebie swoim „biczowatym”, jak to dobitnie określiła Privace, wyglądem. Ale też właśnie Privace sprawiła, że polubiłam majsinki i potrafię dostrzec ich piękno. Na dzień dzisiejszy mam ich trzy:

Przeglądając Wasze blogi, poznałam też niemal wszystkie psiapsióły Basi i muszę przyznać, że niektóre są naprawdę świetne. Szczególnie Kira, Migde i Christie za czasów superstara. Żeby dziś lalki takie były… 😉

Psiapsielów za to mam jak na lekarstwo. Jakoś mnie nie pociągają plastikowi faceci 😛

A skoro kobiety, a skoro faceci, to muszą być i dzieci! 🙂 Te małe…

… i te duże. Szczególnie polubiłam Lil’ Miss, a bobo w śpioszkach, choć kompletnie nie pasuje do mojego zbioru i nie jest jakimś szczególnym okazem lalkowym, wzbudza we mnie litość i troskę, bo został znaleziony w krzakach. A może to budzący się instynkt macierzyński…? 😉

Aaa, zapomniałabym! Jeszcze te średnie 😉

Z poziomu kolan przenieśmy się teraz na górne półki. Świat lalek kolekcjonerskich także poznałam dzięki Wam, drodzy blogowicze, i nigdy nie pomyślałabym, że jest on tak bardzo rozbudowany. Sprzedawcy marzeń wiedzą doskonale, czego się imają! 😉 I choć mój zbiorek lalek kolekcjonerskich jest mikroskopijny, to napawa mnie egoistyczną dumą 😀 Toż to w końcu lalki „stojaczkowe” 😛

Ghoulia też ma stojaczek, choć lalką kolekcjonerską nie jest. Mimo to jest dla mnie o wiele ciekawsza niż nie jedna z metką Barbie Collector… Jej artykulacja jest zadziwiająca 🙂

A i jeszcze mi się dwie filmowe Basie napatoczyły… Jedna duża, druga mała 😉

W moim zbiorze mogę wyróżnić jeszcze jeden podzbiór – bohaterki bajek. Postawiłam sobie za jeden z celów, że uzbieram wszystkie znane księżniczki, ale one się mnożą i mnożą… W dodatku co jedna to piękniejsza, więc marnie moje księżniczki i żebraczki wyglądają w porównaniu do takiej Roszpunki lub Tiany…

AKCJA KLONOWANIE

W ciągu tego roku poznałam także mnóstwo klonów, a termin kiedyś nie był mi w ogóle znany. Lalka to lalka, tylko inna firma, nie? 😉 A przecież wszystko zaczęło się od kultowej Bild Lili. Co przecież nie znaczy, że każda następna była gorsza. Wśród marnego plastiku można znaleźć perełki, mniej lub bardziej doceniane. Myślę, że i ja kilka takich mam 😛 Nie da się tego nie powiedzieć o Fleur czy Sindy:

Miłością do Fleurek zaraziła mnie Aga – Fleurka, na której zdjęciach buzia tych laleczek tak mnie zauroczyła, że musiałam choć jedną taką mieć. To głównie dzięki Fleurkom mój facet  zaczął zwracać uwagę na moje blogowanie. Jego też ten buziolek zauroczył na dobre 😉

Firmę MGA każdy z Was na pewno zna i pewnie niezbyt za nią przepada. Głównie przez lalki Bratz, chyba jeszcze bardziej biczowate konkurentki My Scene. Jednak ta sama firma wydała serię America’s Next Top Model. Lalki z tej serii uważam za bardzo ciekawe, choć na pewno nie każdemu przypadną do gustu:

Oprócz modelek mieszka u mnie także jedna piosenkarka i równocześnie moja druga (po Anastasii) lalka od Galoob Toys, którą to firmę poznałam bardzo niedawno 🙂

Jednymi z najporządniejszych i najładniejszych klonów są dla mnie lalki Susy od Creation and Distribution. Miałam niesamowite szczęście, że znalazłam jedną taką Susy w okolicznym markecie, gdzie najmniej spodziewałabym się znaleźć taką lalkę. Druga to starsza Susy znaleziona na bazarze.  Czy nie są one śliczne?

Nie zbieram tylko markowych lalek, toteż nie sposób wymienić wszystkie kloniki, jakie posiadam. Jednak każda z tych lalek jest dla mnie na swój sposób ciekawa i raczej nigdy żadnej z nich się, brzydko mówiąc, nie pozbędę 😉

Na koniec pozostawiłam sobie panienki, do których moją miłość chyba każdy z Was zna i nie każdy podziela. Kolekcjonerzy gardzą Steffi Love za jej słabą jakość i brak różnorodności. Ja (starsze) Stefanie doceniam i uwielbiam urok ich pyzatych buziek z wysokim czółkiem. Stefcie są jednymi z najlepiej traktowanych lalek w moim zbiorku i choć włosy mają tragicznej jakości, to poza tym muszą wyglądać ładnie 😉

Tak właśnie prezentuje się moja kolekcja po roku. A teraz małe porównanie…

28.10.2010

11.10.2011

Duża część z tych laleczek to trupki. Wcześniej nie wiedziałam, jakie cuda można znaleźć na bazarach, a dziś pewnie tak, jak i Wy, odwiedzam je regularnie. A ponieważ ten weekend spędziłam na wycieczce w prześlicznej Pradze…

… mój luby Legomaniak poszedł na bazar i przygarnął taką oto gromadkę:

Jednak prawdziwy blogourodzinowy prezent był czyściutki, porządnie ubrany i świetnie wyczesany! 🙂 Zwróćcie uwagę na włoski po bokach – to miluśki w dotyku meszek 😉

Nie miałam zielonego pojęcia, że dziewczyny Moxie miały chłopaków! 😀

Ale do rzeczy! 😉 Na koniec moich wypocin chciałabym Wam z całego serca podziękować za to, że czytacie mojego bloga. To niesamowicie motywujące widzieć Wasze przemiłe komentarze, jak i słowa krytyki. Dzięki Wam mój blog się rozwija, a ja ciągle rozwijam swoją pasję dzięki Waszym blogom. Mam nadzieję, że działa to w obie strony i życzę sobie i Wam stu kolejnych LAL! 😉

Najsłodsza buzia wśród Basics.

2 Paźdź

Chociaż ciałka model muse już powoli zaczynają mnie nudzić, a jakiś czas temu obiecałam sobie, że ograniczę Basics w moim zbiorku, zrobiłam wyjątek dla kilku naprawdę wyjątkowych lalek. Chciałabym, żeby każda z Basics, jaka do mnie trafi różniła się znacznie od poprzedniej, ale przede wszystkim, żebym na jej widok w sklepie pomyślała: muszę ją mieć! 🙂

I tak też było z prześliczną panną o numerku 03 z kolekcji 002 czyli tej dżinsowej. Chyba nie ma wątpliwości, dlaczego ją kupiłam:

Oczywiście dla przesłodkiego facemoldu Steffie! Chyba każdemu z Was wiadomo, jak trudno dostać lalkę z tym facemoldem, a więc poszłam na łatwiznę… Jednak moje pragnienie posiadania takiej lalki zostało zaspokojone 😉 Ten ryjek aż się garnie do obiektywu!

Jej włosy to typowy, sztywny hełm, jednak nie mam zamiaru czegokolwiek w nim zmieniać. Fryzura w tej lalce bardzo mi się spodobała i cieszę się strasznie, że to właśnie Steffie dostała takie wyjątkowe uczesanie 🙂

Czy ta mordeczka nie jest śliczna? 😉

Kiedyś chciałabym mieć po jednej Basic z każdej serii, ale nie więcej, gdyż kupując dwie naraz poczułam zwykły przesyt. Póki co mam dwie i je ubóstwiam:

Lubię na nie patrzeć. Obie są tak różne, a tak piękne 🙂

Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się kupić artykułowaną Basics z najnowszej serii.

W sklepie zabawkowym w jednej z wrocławskich galerii, gdzie kupowałam tę Steffie od czasu do czasu pojawiało się kilka innych kolekcjonerskich lalek, więc z ciekawości zapytałam kasjerkę, czy nie wie, czy będzie jakaś dostawa najnowszych, artykułowanych Basics. Akurat obok niej stał kierownik tegoż sklepu, który stwierdził, że je sprowadzi, ale kiedy to nie wie. A nuż się uda 😉