Pożegnanie.

26 Lu

Drodzy odwiedzający mojego bloga!

Długo dojrzewałam do tej decyzji, dawałam sobie mnóstwo szans i próbowałam samą siebie przekonać, że to tylko chwilowy kryzys, jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to już definitywny koniec mojej przygody ze zbieraniem lalek. Za miesiąc minie dokładnie rok od poprzedniego wpisu, a moja fascynacja nimi odeszła i nie chce wrócić, więc postanowiłam zakończyć działalność bloga, który w październiku tego roku obchodziłby dziesiąte urodziny.

Dziewięć lat blogowania pozwoliło mi odkryć wspaniały świat lalek i poznać niesamowitych ludzi, tak różnych od siebie, że to aż dziwne, że połączyła nas jedna, tak bardzo nietypowa, pasja. I, choć bywało różnie, chciałabym Wam z całego serca podziękować za ten wyjątkowy czas w moim życiu i życzyć Wam długich lat lalkowania. I w ogóle szczęścia w życiu! 🙂

A to garstka panien, które pozostały jeszcze u mnie, ale czekają na nowy dom, w którym zostaną pokochane na nowo:

Jeśli ktoś z Was marzy o którejś z nich, zapraszam do kontaktu mailowego stefioza@wp.pl. Mają dla mnie wartość sentymentalną, jednak wiem, że u mnie nie są odpowiednio doceniane i będę szczęśliwa, jeśli u kogoś z Was będą miały lepiej. Mam też różne mebelki, podłogę z parkietem do dioramek i sporo ciuszków, bucików itp.

Kiedyś wspominałam, że zaczynam się odchudzać i być może jednym z powodów, że lalkowanie odeszło na dalszy plan, był fakt, że ponad rok mój wolny czas wypełniały treningi na siłowni i wielkim sukcesem jest dla mnie zrzucenie 37 kg. Odzyskałam nowe życie, zmieniłam się nie tylko, jeśli chodzi o wygląd, ale tam w środku chyba też 🙂 . Obiecuję jednak, że choć może anonimowo, będę nadal zaglądać na Wasze blogi, bo lubię oglądać lalki innych i te na półkach sklepowych ze zwykłej ciekawości, co nowego pojawiło się na rynku.

Trzymajcie się, Kochani. Pa!

Ania

Totally sisters.

25 Mar

Lalek z tego okresu dawno u mnie nie było. Obchodząca w tym roku swoje dwudziestopięciolecie Barbie Totally Hair i jej dwa lata starsza, a jednak młodsza siostra Skipper Hawaiian Fun są łupami męża, który pojechał na starocie po zupełnie inne rzeczy, a wrócił z niczym oprócz lalek 🙂 .

Basia niestety odbyła wizytę u jakiegoś domorosłego fryzjera i straciła połowę długości swoich kultowych włosów. Za to stercząca grzywa ma się nadzwyczaj dobrze i musiała zostać trochę ujarzmiona lakierem do włosów 😉 .

Jak widać, siostrzyczki bardzo się kochają, ale Skipper jest odrobinę zmartwiona, bo od lutego trzeba mieć osiemnastkę, żeby skorzystać z solarium 😛 .

Lady in pink.

14 Mar

Pomimo tego, że narzekamy na nadmiar różu w barbiowych stylizacjach, to w odpowiednich zestawieniach ten kolor może być prawdziwą wisienką na torcie całej stylizacji. Tak też postanowiła się ubrać jedna z moich grubinek, która dziś wieczorem wybiera się na eleganckie przyjęcie:

Dziewczyna postawiła na odważny kolor, który podkreśla nie tylko wszystkie jej krągłości, ale i śliczną buzię 🙂 .

Dawno nic nie szyłam, ale ten materiał aż się prosił o zjawiskową kreację.

Izka z Teksasu.

4 Mar

Pomysł na dzisiejszy wpis podsunęły mi siostrzenice, które spędziły u mnie kilka dni w ferie i zaangażowały wszystkie moje lalki w wybory miss piękności 🙂 . Każda lalka została przebrana, nazwana, a nawet ustalono, skąd pochodzi. Wszystko mi się pomieszało, ale zapamiętałam dobrze Izkę z Teksasu, która podczas prezentacji osobowości okazała się być wredną dziewuchą…

Na zdjęciach na szczęście nie wygląda na taką, jednak, kiedy Oliwia przedstawiała Izkę, zrobiła to tak wiarygodnie, że ta lalka już zawsze będzie mi się wydawała odrobinkę złośliwa 😉 .

Podczas zdjęć wyszło słońce, więc bluzka Izki może trochę razić…

Tło z Las Vegas to czysty przypadek 🙂 .

Cali Girl Teresa.

28 Sty

Na początku trochę pomarudzę, a będzie to marudzenie z cyklu „rozterki zbieracza”… Chyba nastał dla mnie czas znudzenia lalkami i nie wiem, co mam na to poradzić, choć sama pewnie doradzałam Wam w tej kwestii nie raz i nie dwa, że trzeba sobie zrobić przerwę, kupić jakąś zupełnie nieznaną nam lalkę, schować wszystkie do pudła, zapomnieć i wyciągnąć za jakiś czas i tak dalej. No, i chyba nie były to złote rady, bo na mnie zupełnie nie działają. Nie mam zapału do zajmowania się tymi, co mam, żadna nowa lalka nie wydaje mi się na tyle ciekawa, żeby ją kupić, a o blogowaniu już nie wspomnę. I tak sobie lalkowo wegetuję i czekam na przebudzenie mocy 😉 . A żeby ten marudzący post nie był tylko i wyłącznie marudzącym postem dołączam kilka zdjęć Tereski, która miała czekać na wodną sesję zdjęciową aż do wiosny, ale postanowiłam pokazać ją wcześniej, bo, poza nią, nie mam już żadnej lalki, której nie widzieliście:

Upolowałam ją na targu całą brudną, ale poza tym w idealnym stanie. Jest po prostu śliczna i jedyne, co mi w niej przeszkadza, to wielkie stopy, choć wiem, że są proporcjonalne 🙂 .

Przydałyby mi się na nią jakieś buty, bo inaczej dziewczyna będzie mogła tylko i wyłącznie plażować albo biegać po łące. Albo pozować na tle mieszkania, bo autorce zdjęć nie chciało się nic wymyślać…

Na koniec dwa zdjęcia z foczką, która kojarzy mi się z Sirszą z animacji „Sekrety morza”, dlatego tak ją lubię. Jeśli jeszcze nie oglądaliście tej bajki, to szczerze polecam – opowiada poważną, piękną i wzruszającą historię. Aż za bardzo, jak na produkcję przeznaczoną dla dzieci.