Wczorajsze popołudnie, wieczór i kawałek nocy spędziłam na wielkich porządkach. Zmobilizował mnie do tego ostatni wpis VMarcina… Przeczytałam, co pisze o swoich lalkach zapomnianych na jakiś czas w szafce, a potem spojrzałam na moje lalki leżące na regale i przeraziłam się. Z bliska zobaczyłam pokryte kurzem, gumowe nogi i wypłowiałe ubranka odgniecione od siedzenia na półce. Dałam mężowi wolne na kilka godzin, a lalki wybrały się do spa 🙂 .
Początkowo nie chciało mi się myć ich włosów, ale to przecież idealne kurzołapy! Bez ich mycia obeszły się tylko lalki „rzęsiaste” i te, którym nie chciałam zniszczyć ich fryzur. One zajęły więc górną lożę:
Do prania powędrowały także wszystkie ciuszki:
Jak widać panny dobrze się bawiły w domowym salonie piękności 😉 .
Przy okazji tej kąpieli kilka lalek zyskało nowe fryzurki, a po wypucowaniu, wypłukaniu i wyczesaniu moja plastikowa armia i ich garderoba spoczęła w centrum mieszkania (kawalerki…) do schnięcia. Mam nadzieję, że nie będziemy mieli nieproszonych gości 😀 .
Tymczasem jedna z panien jest już po spa…
To Barbie Fashion Play Modespass z 1989 roku (dziękuję Ani – Lunarh za identyfikację), którą moja mama wypatrzyła na placu targowym razem z drugą lalką, która pewnie będzie bohaterką następnego wpisu. Dzięki, Mamo 🙂 . Tak wyglądała w pudełku:
A tak prezentuje swoje wdzięki u mnie:
Ponieważ jest niedzielny poranek, Basia paraduje jeszcze w szlafroku 🙂 . Co prawda zdążyła już sobie nałożyć makijaż, lecz jest on bardzo delikatny i pastelowy:
I pomyśleć, że to moja rówieśnica… Chciałabym tak wyglądać 😉 .