Od zawsze lubiłam lalki Steffi Love, choć kiedy zaczynałam moją przygodę z blogowaniem, wcale nie były one popularne wśród zbieraczy. Wręcz przeciwnie – Stefki uważane były za nudne i nie warte uwagi klony, więc tym bardziej cieszy mnie fakt, że coraz więcej ludzi je docenia i staje się ona coraz popularniejsza. Korzystając więc z tej okazji przedstawiam moje Stefki:
Kto wpada na mojego bloga, ten może się trochę zdziwić, bo kiedyś miałam ich dużo więcej… Dokładnie tyle:
Niestety ostatnimi czasy stado lalkowe zbytnio mi się rozrosło i trzeba było zrobić radykalny przesiew. Nie oznacza to jednak, że lubię Steffi mniej – nadal leżą one w kręgu moich zainteresowań, ale staram się szukać tych co ciekawszych lub zapudełkowanych, a nie kupować każdą, jaką znajdę. Najważniejsze jest to, że te Stefcie, które już u mnie nie mieszkają znalazły dobre domy u innych zbieraczek 🙂 . Do mnie od Fleur przybyła zaś kolejna zapudełkowana panna – Venice Masquarade:
Reszta zapudełkowanych to Beach Beauty…
… oraz moja perełka z okresu, kiedy według mnie Steffi były najładniejsze – Miami. Zwróćcie uwagę na jej zielonkawy cień do powiek:
Superstar Steffi brakuje tylko oryginalnych butów:
Zaś panna poniżej mieszka u mnie tylko dlatego, że nikt nie chciał jej kupić… Postanowiłam więc przyodziać ją w coś atrakcyjnego, upitoliłam jej włosy i jest 🙂 . To nowsza Steffi, której ciałko to już nie TNT, ale belly button:
No, i nadszedł czas na mojego OOAKa. Była ona kiedyś Indian Princess, ale już nawet nie pamiętam, jak to się stało, że zachciało mi się ją przerobić na fashionistkę:
A na koniec coś, co lubimy najbardziej, czyli zdjęcia z pudełek:
Mam postanowienie nie dopuścić do nadmiernego rozrostu żadnego z rodzajów lalek, jakie mam, ale na pewno poluję na jakąś ciemną Steffi 🙂 .