Tag Archives: teresa facemold

Małe czystki w zbiorze i Barbie księżniczka.

25 Mar

Po ostatnim moim lalkowym znalezisku na bazarze apetyt na kolejne lalki jeszcze bardziej wzrósł, jednak moje zamiłowanie do lenistwa, a przede wszystkim spania, i tym razem wzięło nade mną górę i ze szperania po stoiskach wyszły nici :-).

Dziś więc pokażę Wam moje półeczki, z których ubyło ostatnio dwadzieścia kilka lalek. Wbrew pozorom niezbyt długo się zastanawiałam, które laleczki znajdą nowy dom – czasem tak jest, że tuż po kupnie laleczka traci swój urok, a czasem z biegiem czasu staje się dla nas lalką, jak każda inna, choć wcześniej była takim naszym „must have”. A więc tak prezentuje się mój regał po czystkach:

No, wiem, tylko ja widzę różnicę :-P. Wśród laleczek, które sprzedałam, były głównie superstary i trochę klonów. I nawet po przeniesieniu większych lalek w inne miejsce, na półkach panuje lekki ścisk… Brakuje mi stojaków!!! 🙂

A tak dla wyjaśnienia, to zupełnie nie mogę się pogodzić z moją cyfrówką. Cwaniara robi takie zdjęcia, że pożal się, Boże, i nie wiem, co mam z tym zrobić. Chyba trzeba było czytać instrukcję przed użyciem… ;-).

No, i żeby wpis nie były zbyt ogólny, to jeszcze chciałam Wam przedstawić Barbioszkę (a właściwie Tereskę), którą udało mi się kupić niedrogo na jednym z serwisów z ogłoszeniami.  To Barbie Princess z 2000 roku:

Tak, tak :-). Ta laleczka ma headmold Teresa i pomimo tego nazywa się Barbie. I takie okresy Mattel miewał w swojej historii ;-). Kiedy dostałam lalkę ręce, troszkę się rozczarowałam, bo pochodzi ona z serii „Easy to dress”, która przeznaczona była dla młodszych dziewczynek – sylwetka miała troszkę smuklejszy kształt, a rączki były odchylone dla łatwiejszego przebierania. Te mankamamenty (których nie koniec) nadrabia jednak piękna, tereskowa twarzyczka:

Laleczka ta ma bardzo subtelny i naturalny makijaż oczu, ale za to jej usta są intensywnego koloru fuksji (na zdjęciach ten kolor jest troszkę przygaszony :-)). Tył pudełka jest opatrzony historią owej księżniczki: miała ona tak dobre serce, że, gdy znalazła gołąbka ze złamanym skrzydełkiem, to postanowiła go uleczyć, w zamian za co, ptaszek po wyzdrowieniu codziennie przyfruwał z kwiatkiem dla swej księżniczki… :-D.

Stąd motyw gołąbka w pudełku:

Jak już wspomniałam, seria „Easy to dress” ma jeszcze kilka innych mankamentów i chyba była początkiem staczania się Mattela, jeśli chodzi o kwestię jakości swoich lalek. Chyba każdy z Was kojarzy dzisiejsze Barbie z pustego plastiku z niezginalnymi nogami? Ta Tereska ma dokładnie to samo! W dodatku ma wmoldowane baletki… No, bo po co lalce buciki, przecież jej właścicielka wkrótce je pogubi…

Przy okazji identyfikacji innej lalki – trupka, która przybyła do mnie bez ubranek, dowiedziałam się, że właśnie nie tylko baletnice miały wmoldowane baletki i, choć wydawało mi się to dziwne, to właśnie mam dowód :-). Ale postanowiłam tę lalkę zostawić na tekturce, więc nie będzie mi to tak przeszkadzało. Przynajmniej nie tak, jak dziewczynkom, które po odpakowaniu swojej wymarzonej lalki, nie mogły jej zmienić bucików, ani zgiąć nóg! Pozostaje mi podziwiać jej śliczną, hiszpańską buzieczkę:

A na koniec ciekawostka. Matty Mattel i hasło, które mnie trochę irytuje, zważywszy na te okropne nogi i baletki:

„YOU CAN TELL IT’S MATTEL”  🙂