Archiwum | 16:24

Lalkowanie dobre na wszystko :-)

30 Kwi

W ciągu ostatnich dni zdążyłam zaliczyć kilka kłótni, na palcach jednej ręki nie zliczę moich fochów, a lalki to już w ogóle poszły w odstawkę. Na lalkowym regale panował okropny bałagan (jeśli jakaś lalka została stamtąd po coś zabrana, to lądowała tam z powrotem gdzie popadnie i prezentowała swoje wdzięki na leżąco 😀 ), a w komodzie ze szpejami dla lalek trudno było się doszukać czegokolwiek.

No, i szczerze powiedziawszy nawet mi się nie chciało za to wszystko zabierać ;-). Ale nadeszło kilka wolnych dni (słonecznych, a więc od razu ma się większy zapał do czegokolwiek), luby w pracy, mieszkanko jako tako posprzątane i co tu robić? Spojrzałam na regał, potem na komódkę, rodzinka jutro przyjeżdża (mój brat pierwszy raz zobaczy mój zbiór lalek na żywo! 😉 ), a więc pasowałoby jakoś doprowadzić je do ładu…

I wiecie co Wam powiem? Lalkowanie działa na mnie jak melisa :-).  Radyjko sobie gra, słoneczko pięknie świeci (choć zapowiadali deszcz i burze nad Dolnym Śląskiem), nawet nie przeszkadzają mi wrzaski bawiących się dzieciaków przed blokiem :-). Czesanie sztucznych włosków i przebieranki odprężają jak mało co (znalazło by się zaledwie kilka wyjątków… :-P). 

W dodatku jakiś miesiąc temu dostałam od mamy duży kawał dość starodawnego materiału i długi czas przymierzałam się, by coś z niego uszyć. W końcu zakupiłam nitkę w pasującym kolorze i już wiem, kto dostanie ode mnie jakąś wystrzałową kiecę:

Głównie ze względu na idealnie pasujące dodatki takie, jak buciki:

I koronę:

A poza tym dlatego, że dla mnie jest śliczna :-). W chwili małego kryzysu postanowiłam ją sprzedać. Długi czas czekała na Allegro na nowego właściciela, ale całe szczęście, że się nie doczekała. Pewnie znacie to uczucie, gdy próbowaliście sprzedać jakąś lalkę, ale tak naprawdę cieszyliście się, że nikt jej nie kupił – wtedy się ją naprawdę docenia. A suknia chyba w następnym wpisie :-).