Nadeszła w końcu jesień. Pora melancholii i spadających kasztanów, wysypu grzybów i jesiennych zdjęć lalek na blogach ;-). Ja oczywiście nie jestem wyjątkiem i dziś rano zabrałam na spacer lalkę, której sama nie potrafiłam zidentyfikować:
Jednak dzięki Ajatoco i Lacrimie (dzięki, dziewczyny!) już wiem, że ta panienka to muza Dori z filmu „Barbie i Diamentowy Pałac”:
Tak, tak, na zdjęciu promo wygląda zupełnie inaczej :-D. A tak wyglądała biedaczka, gdy do mnie dotarła:
Nawet mi się podobało jej oryginalne, filigranowe ciałko, jednak miała wyłamaną szyję, a sama tego naprawić nie potrafię, więc Dori dostała ode mnie ciałko fashionistkowe:
Jak widać, dobrze się na nim czuje :-). Bardzo ją polubiłam ze względu na nietypową twarzyczkę, która okazała się być headmoldem Tango, co mnie bardzo, bardzo cieszy, bo to jedyna lalka w moim zbiorze, która dzierży ten mold :-D.
Spacerek odbył się poranną porą, ale na szczęście już wtedy nad Wrocławiem zaczęło świecić słońce…
…i udało nam się nawet zebrać sporo kasztanów:
Mają taki sam kolor, jak włoski Dori 🙂