Dziś wpis trochę turystyczny, ale lalkowy 🙂 . Jestem z natury turystką – nawet we własnym mieście uwielbiam odkrywać nowe miejsca, a co dopiero w takim, którego kompletnie nie znam. I jeśli tylko lalki mogą mi w takim wypadzie towarzyszyć (czytaj: jeśli nie jedzie ze mną nikt „pozalalkowy” 😉 ), to zawsze jakąś zabieram, co by pozwiedzała trochę Polski. Dodatkowym atutem jest to, że w takim mieście nikt nas nie zna i można sobie bez obawy wyciągać z torby lalkę tam, gdzie nam się żywnie podoba. Tym razem, razem z mężem jako cel naszego wyjazdu wybraliśmy oddalone od Wrocławia o niecałe 100 km miasto, które kojarzy się wszystkim głównie z Krajowym Festiwalem Piosenki Polskiej czyli Opole.
I już widać, kto ze mną pojechał 🙂 . Tereska przeprowadziła się do mnie od Medithanery w tym samym czasie, co Velma i już się trochę naczekała na swoje pięć minut na blogu. A jej się to szczególnie należy, bo jest jedyną panną o tym moldzie spośród moich lalek. Na zdjęciu powyżej pokazuje ciekawe i kolorowe malunki przy Narodowym Centrum Polskiej Piosenki, gdzie znajduje się amfiteatr. Jednak nasza wyprawa zaczęła się zanim na niebie pokazało się słońce…
Ujrzeliśmy je dopiero w drodze:
Od dłuższego czasu planowaliśmy jakiś całodzienny wypad poza miasto, szukaliśmy tylko odpowiedniego miejsca. I choć wiele razy przejeżdżaliśmy przez Opole, to nie zastanawialiśmy się nigdy, co jest w tym mieście oprócz Festiwalu. Okazało się, że jest to śliczne miasto, zadbane, pełne zabytków i ciekawych miejsc, równie poprzecinane Odrą, co Wrocław, jednak dużo bardziej urokliwe. Tu pierwsze chwile zwiedzania – spacer nad kanałem Młynówka:
I pomimo tego, że dochodziła siódma nad ranem, nie było widać ludzi wracających z imprez i wszędobylskich butelek po piwie, jak to bywa w centrum dużych miast – wręcz przeciwnie. Wszędzie było spokojnie i czysto, a my po kilkunastu minutach dotarliśmy do pierwszego punktu wycieczki – zabytkowego Mostu Groszowego:
Niegdyś za przejście pobierano tu opłatę w wysokości jednego grosza, stąd nazwa tego miejsca. Choć nazywa się go także Mostem Zakochanych, bo (we Wrocławiu na Ostrowie Tumskim też takowy się znajduje) pary zostawiają tu swoje kłódki na znak dozgonnej miłości 🙂 . A ja przy okazji dowiedziałam się, że Terenia to bardzo fotogeniczna lalka:
Jej bluzkę uszyłam z koszulki męża – była sprana i zniszczona, lecz ciężko mu było się z nią rozstać, bo nadruki pochodzą z jednej z jego ulubionych gier. Doszliśmy jednak do kompromisu: teraz to Teresa nosi koszulkę „Kane & Lynch” :-D. Tu przy Fontannie Multimedialnej na Stawie Zamkowym, nad ranem uśpionej:
Wieczorem mieliśmy okazję obejrzeć pokaz – choć jest mniejsza niż wrocławska i ma dużo mniej dysz, to miejsce to jest bardziej kameralne, a muzyka nastrojowa. Usłyszeliśmy między innymi Marka Grechutę.
Symbolem Opola jest Wieża Piastowska, znajdująca się w pobliżu fontanny. Jest to pozostałość po zburzonym niestety w XX. wieku Zamku Piastowskim:
Prognozy pogody były różne, lecz kiedy rozwiały się poranne chmury, ukazało się piękne niebo okraszone puszystymi obłoczkami. Spacer nad Odrą był więc podwójnie przyjemny:
Jest tu coś, czego zdecydowanie brakuje we Wrocławiu – niemalże na całej długości rzeki w mieście znajdują się zielone, szerokie bulwary, na których można się wyłożyć i odpocząć lub poćwiczyć na ulicznych sprzętach. Widać, że władze miasta starają się, by żyło się tu dobrze 🙂 . A ludzie są bardzo pozytywni:
A ponieważ Teresa uwielbia portrety (szczególnie z kwiatkami 😛 ), oto kolejny:
Z bulwarów weszliśmy w Stare Miasto, gdzie na Rynku już rozstawiano kawiarniane parasole. Nie mogliśmy nie przejść Aleją Gwiazd, gdzie zobaczyliśmy „gwiazdki” m.in. Alibabek, TSA, Pawła Kukiza, Ewy Bem, Edyty Górniak oraz tej…
… którą szczególnie polubiliśmy, wiadomo dlaczego 🙂 . W drodze do Studni św. Wojciecha odwiedziliśmy niezwykłe muzeum, które na mnie zrobiło niesamowite wrażenie. Mieści się ono w dawnej kamienicy czynszowej i jest to… właśnie Kamienica Czynszowa. W przekazanej muzeum przez prezydenta miasta kamienicy w całości odtworzono mieszkania czynszowe z przełomu XIX. i XX. wieku! Oto mała próbka:
Nie zabrakło tam oczywiście typowych zabawek:
Teresa poznała się ze swoimi przodkami:
Muszę powiedzieć jeszcze jedno. Kiedy tylko weszliśmy do muzeum, przywitała nas przemiła pani kasjerka (chociaż wejście w sobotę jest za darmo) i od razu zaczęła nam opowiadać o dziejach tej kamienicy, pokazując informacyjne plansze. Robiła to z taką pasją, jakiej nigdy nie widziałam u żadnego przewodnika. Pracownicy muzeum do wszystkich się uśmiechali, służąc pomocą. Widziałam u tych ludzi prawdziwą, nieskrywaną sympatię do swojego miasta, co naprawdę mnie zachwyciło i pozwoliło dostrzec jego piękno. Oby więcej takich ludzi! 🙂 Wszystko tam było autentyczne, co sprawiło, że dwa piętra kamienicy to stanowczo zbyt mało. Na stoliku w jednym z pokojów leżały gazety i żurnale z lat 60. i 70., między innym kilka numerów „Przyjaciółki”. Pracownica muzeum pozwoliła mi je poprzeglądać, dzięki czemu zaczerpnęłam inspirację do szycia dla Tuesday Taylor. Mogłabym po takich mieszkaniach chodzić godzinami!
Następnie ruszyliśmy na Wzgórze Uniwersyteckie, gdzie oprócz kościoła, znajduje się wspomniana, legendarna Studnia św. Wojciecha, który ponoć chrzcił w niej pogan. Grosik wylądował w niej na szczęście…
… a Tereska kazała sobie zrobić zdjęcie z jedną z pobliskich rzeźb…
… choć było ich tam dużo więcej i dużo ciekawszych, jak na przykład „Opolski Kopciuszek”, której wizerunku zapomniałam uwiecznić. Dalej, przy budynku Uniwersytetu Opolskiego znajduje się skwer, na którym można zrobić sobie zdjęcie z kilkoma znanymi postaciami, takimi jak Marek Grechuta, Czesław Niemen, Kabaret Starszych Panów. Poniżej mąż robi zdjęcie Elizie Orzeszkowej 🙂 .
Potem była kawa i lody i spacerem wróciliśmy nad Młynówkę zobaczyć tzw. Opolską Wenecję:
Prawda, że ładnie? Trochę dalej kanał wpada do Odry, a obok można zobaczyć pozostałości po fortyfikacjach Opola:
Później zwiedziliśmy jeszcze ZOO, które było dużo większe niż nam się wydawało i przez które nie zobaczyliśmy jednego z głównych atrakcji Opola – Muzeum Wsi Opolskiej. Jest to duży skansen przedstawiający dawną wieś. Było już jednak tak późno, że nie zdążylibyśmy go obejrzeć, a ja właśnie ze względu na tę wieś zabrałam drugą lalkę, i to porcelankę… No, cóż. Następnym razem, bo na pewno tu wrócimy. A ja mam nadzieję, że wycieczka Wam się podobała nawet, jeśli przeczytaliście tylko kilka pierwszych zdań 🙂 .
Coś mi się majaczy, że byłam jako dziecko w Opolu… ale nie dam sobie ręki uciąć. I tak w tamtych latach Opole wyglądałoby inaczej niż dzisiaj. Właśnie podziwiałam, jak tam pusto, gdy przeczytałam że zdjęcia robiłaś wcześnie rano 😀 czy osoba fotografująca pomnik to Paweł?
PolubieniePolubienie
Było bardzo pusto, nic tylko robić zdjęcia lalkom! Osoba fotografująca to Paweł – napisałam we wpisie 😉
PolubieniePolubienie
Eeee ślepa jestem 😀 albo nieuważna.
PolubieniePolubienie
Mi też się to czasem zdarza 😉
PolubieniePolubienie
No to Cię zaskoczę, bo przeczytałam od deski do deski! Fotoreportaż bardzo, bardzo interesujący, wspaniałe zdjęcia z Tereską w roli glównej (to świetna modelka i super ubrana!). Nie byłam nigdy w Opolu ale przedstawiłaś go tak ciekawie…
Proszę częściej o podobne posty, bo czyta się go jednym tchem!
Pozdrowienia!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Ollu 🙂 To na końcu to taki żarcik, choć wiem, że ludzie lubią omijać tekst i przeglądać szybko tylko zdjęcia, szczególnie jeśli jest dużo pisaniny 🙂 Sama staram się tak nie robić i czytać całość, a jeśli mi się już zdarzy, to nigdy nie komentuję z obawy przed wpadką 🙂
Opole mnie zachwyciło, choć wiem, że jestem osobą, która łatwo wpada w zachwyt 😛
PolubieniePolubienie
O… aż wstyd, że ja zrobiłam jej tylko jedno zdjęcie. Piękna z niej podróżniczka.
Btw. fajny pomysł na bluzkę (chociaż w pierwszej chwili parsknęłam ze śmiechu, bo wydawało mi się, że ma na niej napisane „Kanye West”).
Zdjęcia pociągowe – ach!
Chyba nigdy nie byłam w Opolu…
PolubieniePolubienie
Dzięki, Med 🙂 Szybko wyguglowałam, kim jest ten pan i prawie też parsknęłam śmiechem 😀 Nawet swojej lalce nie dałabym do ubrania takiej koszulki 🙂 Opole szczerze polecam, choć Tereska taka ładna, że wszędzie wychodzi świetnie – ciągle miałam ochotę robić jej zdjęcia, ale w końcu zrobiłyby się nudne 🙂
PolubieniePolubienie
Fajna relacja z wyprawy, nigdy nie byłam w Opolu, a teraz nabrałam chęci. Tereska jest wspaniałą przewodniczką. Taką kamienicę czynszową to też bym chętnie zwiedziła, uwielbiam takie klimaty. No i koniecznie musisz wrócić i pokazać nam skansen, a ja w zamian zapraszam do Wdzydz Kiszewskich, jak tylko obrobię zdjęcia.
PolubieniePolubienie
Dzięki, Sowo 🙂 Na pewno zawitam za Twoim pośrednictwem do Wdzydz! Swoją drogą to fajna sprawa taka wymiana wspomnień 🙂
Kamienica jest cudowna, nie mogłam się na to wszystko napatrzeć i aż żal było wychodzić.
PolubieniePolubienie
Rewelacyjna wycieczka, dziękuję za oprowadzenie! Aż wczułam się w ten klimat i sama mam ochotę wpaść do Opola z wizytą 🙂 Zdjęcia bardzo ładne, pięknie przedstawiają to miasto i jego zabytki.
I oczywiście bohaterka wpisu, Teresa, przecudna! W tym wydaniu prezentuje się super, jestem pod ogromnym wrażeniem stroju, bardzo cool 😉 Twój mąż z pewnością miał fajną koszulkę, ale dobrze się stało, że przekazał Teresie, ponieważ idealnie nadaje jej rockowego stylu. Gratuluję! 😀
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Neytiri 😀 Jeśli mieszkasz w miarę niedaleko, to szczerze polecam 🙂 A leginsy Teresie pożyczyłam od innej lalki i teraz mam problem… A tak nie lubię ich szyć 😛
PolubieniePolubienie
Byłam w Opolu kilka razy, za każdym robiło na mnie wrażenie wymarłego, a bywałam tam o różnych porach roku, dnia i nocy. Nie przeczę jednak, że to ładne miasto 🙂
PolubieniePolubienie
Rano faktycznie sprawiało wrażenie wymarłego, ale później zaroiło się od mieszkańców i turystów. Może tak jest tylko w wakacje 😉
PolubieniePolubienie
Opole jest urokliwe, kiedyś jeździłam tam na psie wystawy , miło mi było znowu powspominać … Teresa jest bardzo fotogeniczna i świetnie ubrana 🙂 , muszę przejrzeć garderobę swoich synów…. 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, Dziwaczko 🙂 Męska garderoba to jakaś nowoczesna odmiana od damskich kolorów i kwiecistych wzorków, a dzięki temu lalka wygląda naturalnie 🙂
PolubieniePolubienie
Świetny wpis, dużo się dowiedziałam 🙂 Dziękuję 🙂
P.S.: Tereska śliczna, a recykling koszulkowy bardzo udany 😀
PolubieniePolubienie
Dzięki, Aniu 🙂 U mnie sortowanie „odpadów” tekstylnych świetnie działa, tylko, że rzeczy z szafy trafiają do pudła ze szpargałami dla lalek 😀 A tak serio, to sprzątanie w szafie to świetna okazja do obszycia kilku lalek 🙂
PolubieniePolubienie
Wspaniała wycieczka. Zazdroszczę. 🙂 Teresa jest prześliczna i pięknie pozuje. 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, Metko 🙂 Ach, to ciałko fashionistas… Co ono zrobiło z naszymi lalkami 😀
PolubieniePolubienie
Nigdy nie byłam w Opolu a taka sesja sprawia, że człowiek nabiera chęci. Z Tereski świetny przewodnik:)
Zapraszam do nas na Kociewie 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, Ashoka 🙂 Jejku, wstyd – wyguglowałam Kociewie z pewnością, że to jakaś wioska… Kiedyś na pewno tam trafię! 😀
PolubieniePolubienie
Ładne czy nie ładne, takie czy owakie ale najważniejsze, że pozostaną wspomnienia 😀
ale się wymądrzyłam 😉
Podoba mi się ta Twoja Tereska 😀
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Napisałam wcześniej wpis, ale chyba go komputer zeżarł 😦
PolubieniePolubienie
Dzięki, Ewa 🙂 Mądry cytat, w końcu o gustach się nie dyskutuje 😉
PolubieniePolubienie
http://kalinape.pinger.pl/
PolubieniePolubienie
Dzięki, ale szukałam u Ciebie i nie znalazłam, więc wpisałam „Kalina P lalki” w googlach i mi znalazło 😀
PolubieniePolubienie