Moxie Girlz i wymienne głowy.

Osiedlowy lumpeks ostatnimi czasy całkiem miło mnie zaskoczył. Do tej pory jego asortyment zabawkowy ograniczał się tylko i wyłącznie do misiów i ubranek na bobasy, więc rzadko do niego zaglądałam. Coś mnie jednak podkusiło i z ukrytą nadzieją znalezienia czegoś lalkowego zaglądnęłam do owego sklepu. Nawet nie wiecie, jak mi się oczka zaświeciły, gdy obok torebek i czapek na honorowym miejscu obok pani kasjerki ujrzałam kilka półek przepięknej ekspozycji z zabawkami! 😀 Półki, co prawda, spustoszone, gdyż tygodniowy system sprzedaży ogłaszał, że tego dnia wszystko kupimy ze sporą zniżką, jednak czujne oczy zbieracza nie przegapią żadnego pierwiastka lalkowego w przypadkowej zbieraninie zabawek, prawda? 😉 W taki oto sposób trafiła do mnie pewna głowa na takim stojaczku:

Do tej pory wiedziałam tylko i wyłącznie o wymiennych głowach dla Fashionistas i My Scene, jednak, jak widać, dobry pomysł trzeba podkraść, dzięki czemu Moxie Girlz także doczekały się zapasowych łebków. Seria nazywa się Magic Hair, a głowa, którą znalazłam, pochodzi od Sophiny:

Zdjęcie z http://www.amazon.com.

Oprócz podstawowych zestawów Magic Hair, jak ten powyżej, MGA wydało także zestawy Magic Hair Head Gamez z dwoma dodatkowymi głowami, jak na przykład ten:

Zdjęcie z http://www.amazon.com.

A skoro już jestem przy temacie wymiennych głów, to muszę tu pochwalić MGA za to, jak lalkom Moxie łatwo zdjąć głowę. Nie mówię tu o takich stojaczkach na głowę, które mają zwykły bolec, ale o samych lalkach, które w szyi mają umieszczoną tradycyjną kotwiczkę, jednak jest ona na tyle malutka, że nie potrzeba tu żadnych suszarek ani innych narzędzi, aby zdjąć głowę z ciałka. Wystarczy trochę siły i głowa bez ryzyka uszkodzenia odczepia się od szyi. Wracając zaś do tematu, to włosy mojej sophinkowej główki okazały się być w bardzo dobrej kondycji, wystarczyło je tylko umyć i rozczesać. A także podarować jej jakieś ciałko i voilà!

Sophina dostała ciałko fashionistkowe i postanowiła nacieszyć się nim na spacerze po Wrocławiu 🙂 .

W ten sam sposób przeszczepiłam już inną Moxie Girlz – rudzielca Kellan. Jak gdzieś przeczytałam, Moxie w połączeniu z ciałkiem fashionistas wyglądają troszkę „ufoludkowato”, jednak mi to połączenie całkiem się podoba 🙂 .

Jak widać, zdjęcia w pełnym słońcu i ani krzty śniegu. Za to motyle i kwiatki na asfalcie… 🙂