Chyba większość z Was wie, że darzę dużą sympatią laleczki Steffi Love od Simby, które u kolekcjonerów nie cieszą się zbytnią popularnością. Owszem, wszystkie są niemal takie same, nie licząc ciuszków, jakość nie jest powalająca, a w ogóle to kopiują wszystko od Mattela :-D. No, nie da się nie zgodzić z tymi stwierdzeniami, jednak te pyszczki mają w sobie, coś, co mi się podoba. A jeśli nie jest to jedna z tysiąca Stefek z kudłami w odcieniu szarego blondu i ma w sobie coś, co ją wyróżnia spośród innych i co pozwala na jej identyfikację, to wtedy ogarnia mnie dzika satysfakcja z odkrycia jednego z tajników masowej produkcji lalek Steffi Love w Chinach ;-). Właśnie te czynniki sprawiły, że przywędrował do mnie ten oto nieszczęsny kudłacz:
Powyższe zdjęcie zrobiłam telefonem komórkowym zaraz po tym, jak rozpakowałam przesyłkę, jednak uwierzcie – zdjęcie z aukcji było jeszcze bardziej rozmazane, w dodatku z półprofilu, a Stefce tej towarzyszył tragiczny klon barbiowy, który od razu wylądował w koszu. Ale cena była bardzo niska, więc pomyślałam „co mi tam i tak bym te drobne wydała na słodycze” ;-). W ten oto sposób przybyła do mnie kolejna po tej pannicy: KLIK! Steffi Love Indian Princess (identyfikacja dzięki użytkowniczce Smirky Becca z Flickr KLIK!) po zabiegach u manikiurzystki…
…oraz pedikiurzystki:
Kiedy to zobaczyłam, poczułam się, jakby jeden głos gadał mi do ucha: „To przecież Steffi Love, Steffi Love…”, a drugi: „To kompletny trup, wywłoka z jednym dredem i zeżartymi członkami!” :-D. I wtedy przypomniałam sobie, że jedna niekochana Artsy czeka na wyprowadzkę, ale nikt jej nie chce… Stefka została więc dokładnie wyczesana, wrzątek i para, jak wiadomo, działają cuda, na łeb dostała papiloty i w domowym zaciszu czekała na przeszczep:
Nie ma się czego obawiać, nie zrobiłam z Indianki faceta, to taki mój blogowy sucharek :-P. Steffi, co prawda, repaintu się nie doczekała, ale dostała gęste loczki, ciałko Fashionistas Artsy oraz ubranko Barbie Loves Paul Frank. Zapraszam więc do obejrzenia nowego wcielenia Steffi Love:
Główka i ciałko odcieniem pasują niemal idealnie, no może buźka jest ciut ciemniejsza, ale nie rzuca się to aż tak w oczy :-).
Jedynym problemem było troszkę luźnawe mocowanie główki na szyjce, które umocniłam kartonową wkładką. Główka nadal lubi się troszkę za bardzo „wcisnąć”, ale już jest o wiele lepiej. I jak Wam się podoba taka hybryda? Bo ja ją bardzo polubiłam, pomimo, że bardzo odbiega od wizerunku wszystkich moich Stefek, a sama kiedyś uważałam, że takie podmiany to świętokradztwo :-P.
A tu już ze swoją znajomą ze szkoły, która ma „rodzime” ciałko:
Mam nadzieję, że ten wpis zadziała na niektórych, jako mała zachęta do polubienia Steffi Love, nawet, jeśli drogą do polubienia jest dziewiędziesięcioprocentowa zmiana jej wyglądu :-P.
Nie poznałam jej po zabiegach upiększających 😉
Bardzo zyskała dzięki nowej fryzurze i nowemu ciałku.
Zanim dotarłam do ostatniej fotki we wpisie pomyślałam sobie, że fajna z niej uczennica – taka radosna i spojrzenie ma takie jakby wszystko musiała wiedzieć 😀
PolubieniePolubienie
Ajatoco, cieszę się, że Ci się podoba 🙂 Ja właśnie lubię w Stefkach ten wyraz twarzy :-).
PolubieniePolubienie
Nosz kurde! Wygląda tak dobrze, że da się ją lubić!
Sympatyczne pycho!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Króliczku 😉 Jak widać w Stefki trzeba sporo zainwestować, żeby dała się lubić :-P.
PolubieniePolubienie
No, no, no ależ z niej ładna pannica „wyrosła” Twoje zabiegi sprawiły, że naprawdę fajna z niej lalka:) Na pewno nie bez znaczenia jest artykułowane ciałko, jednak ten pyzaty pyszczek z czarnymi kręconymi włosami prezentuje się świetnie:)
Gratuluję!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Natka! 😀 Szczerze powiedziawszy, to te kręcone włosy to był mus, bo w oryginale ta Stefka miała dwa warkocze, a włosy rootowane na przedziałku i dookoła skalpu, reszta to była kompletna łysina, którą zakryć mogła tylko oryginalna fryzura lub coś bardzo napuszonego… 😛 Oryginalna fryzura odpadła, bo musiałam obciąć skosmacone końcówki, których się nie dało wyprostować, więc warkocze byłyby trochę za krótkie :-P. I chyba to był dobry wybór 😀
PolubieniePolubienie
Stefcia po tuningu bardzo mi się podoba. Wśród Faszionistek przydałaby się lalunia z tak sympatyczną, okragłą mordką. Byłaby takim swieżym powiewem wsród ciekawych, ale strasznie powtarzających się lalek.
PolubieniePolubienie
Zgredko, dzięki! Zgadzam się z Tobą – wszystkie faszionistki to dopracowane co do każdego szczegółu laseczki i chyba nie ma wśród nich takiej przyjemnej koleżanki 🙂
PolubieniePolubienie
Niesamowita przemiana 😉 Pięknie
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Aido 🙂 Cieszę się, że Ci się podoba tym bardziej, że gustujesz w zupełnie innych lalkach 🙂
PolubieniePolubienie
Podarowałaś tej lalce absolutnie nowe i zdecydowanie lepsze życie! Świetnie z kocmołucha zrobiłaś królewnę!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Gosiu! 🙂 Sama się nie spodziewałam, że taki będzie efekt, a co najgorsze, to to, że zaczynam mieć chrapkę na robienie czegoś takiego z kolejnymi Stefkami… Finanse mnie na szczęście chyba powstrzymają 😀
PolubieniePolubienie
Takiej hybrydy się nie spodziewałam! I przyznaję cudo z niej zrobiłaś! Te loczki! Boskie! 🙂 Wygląda naprawdę świetnie 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, Kasiu! 🙂 Przekładanie główek dawnych lalek Mattela na ciałka fashionistek to chyba norma, główki dawnych Steffi Love nie są takie zróżnicowane, ale jak widać, można z nich też zrobić coś fajnego 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo fajnie ją zmieniłaś 🙂 wygląda zjawiskowo ! Tez lubię Steffi Love ,ale jakoś sam nie wiem dlaczego nie mama 😀
PolubieniePolubienie
Dzięki, Maciek! 🙂 W sumie dla kogoś, kto ogólnie Stefek nie zbiera, znalezienie takiej, która ujmuje za serce może być trudne, bo większość z nich jest do siebie baaardzo podobna 😉
PolubieniePolubienie
Śliczna naprawdę 🙂 Loki boskie 😉 A jeśli mogę coś doradzić w sprawie nietrzymania się główki; otóż najlepiej bolec owinąć zwykłą taśmą klejącą. W zależności od potrzeby wiadomo więcej lub mniej. Ja tak robię gdy lalce (nawet nowej) głowa lata we wszystkie strony jakby zaraz miała spaść 😉 Najlepiej zacząć od owijania pod haczykami bolca, a potem resztę, indywidualnie dobierając ilość w miarę potrzeby. Wtedy nawet łatwiej główkę się zdejmuje, jednak niekiedy z zakładaniem trzeba się pomęczyć.
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Aniu! Twoja rada jest bardzo dobra i prosta w realizacji, więc chyba tego wypróbuję 🙂 Mój pomysł był podpatrzony od jednej z lalek Mattela, która oprócz samej kotwiczki miała na tę okrągłą część nałożony plastikowy „krążek”. Mój kartonowy jednak był ciut zbyt cieniutki, żeby utrzymać główkę, jeśli wiesz co mam na myśli :-).
PolubieniePolubienie
Super, że mogłam się na coś przydać 😉
PolubieniePolubienie
Wygląda świetnie! Brawo!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Mono! 🙂
PolubieniePolubienie
wygląda wyjątkowo brawo Aniu
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Tomku 😉 Cieszę się podwójnie, że pisze to ktoś, kto jest fanem Steffi 😉
PolubieniePolubienie
wygląda genialnie!!! 😀
PolubieniePolubienie
Dzięki, Dollbby 😀 W końcu Stefka która wygląda genialnie, hehe 😛
PolubieniePolubienie
cześć Aniu
śliczna lalka – dzięki tobie .
świetnie ją odnowiłaś .
zdjęcia są ciekawe ,
pozdrawiam ;-)))
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Loney Heart 😉 Jak widzisz odnowa wymaga trochę pracy, ale koniec końców się opłaca 😀
PolubieniePolubienie
jestem mile zaskoczona!zmiana jak najbardziej na PLUS! w tych starych Stefkach coś jest,bo te nowe mają jakieś takie martwe i płaskie twarze….Twoja jest śliczna!
PolubieniePolubienie
Dzięki, Ula! 😀 No, niestety te nowe twarze są pozbawione jakiegokolwiek wyrazu… 🙂
PolubieniePolubienie
Wow! Ogromna przemiana! Po zabiegach pielęgnacyjnych wygląda świeżo i dziewczęco. Mam teraz wyrzuty sumienia, że potraktowałam swoją lumpeksową Stefkę nożyczkami, myślałam, że nie ma ratunku dla skołtunionych, simbowych włosów. I okropnie zazdroszczę spódnicy w małpki, genialny wzór 😀 Chcę taką. Dla siebie! 😀
PolubieniePolubienie
Reiha, dziękI! 😀 Spódnica w małpki przefajniasta, ale lalka, która ją wcześniej nosiła ciut droga i mam nadzieję, że mi się ta Stefa nie znudzi, bo kosztowała mnie więcej od każdej innej, jaką mam 😛
Co do nożyczek, to prawda jest taka, że ja i tak musiałam ich użyć 😀 Co się dało, to się wyprostowało, a te dredy na końcach, na które nic nie działało, trzeba było obciąć… 😉
PolubieniePolubienie
Ja również lubię te mordki 🙂 Powiedziałabym, że tchną spokojem.
PolubieniePolubienie
Mangusto, dokładnie! Te starsze moldy mają w sobie coś, czego nigdy w życiu nie będą miały nowe Stefki, które w porównaniu do swoich starszych koleżanek wyglądają, jak pustaki 😛
PolubieniePolubienie
czarnowłose stefki są bardzo ładne. zrobilaś cudenko z tego trupka:)
PolubieniePolubienie
Dzięki, Lila! Zauważyłam, że Simba znowu wypuszcza trochę ciemnowłosych lalek, ale już z tym nowym moldem, któremu ciemne włosy średnio pasują… 🙂
PolubieniePolubienie
az jej spojrzenie pojasnialo, super
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Meg! Laleczki z ciałkami fashionistkowymi dostają dużo świeżości 🙂
PolubieniePolubienie
Wita,. bardzo mi się podoba pani blog. Uwielbiam laleczki Steffi bardzo mocno, więc stąd moje pytanie: jak odrestaurować włoski lalce, które są pokołtunione i za żadne skarby nie chcą się grzebieniem rozczesać? Tutaj właśnie tak pięknie Pani tej Steffi zrobiła fryz 🙂
PolubieniePolubienie
Martynko, dziękuję za wizytę i komentarz! Jestem fanką Steffi Love, jednak z żalem muszę przyznać, że te laleczki niestety nie mogą poszczycić się dobrej jakości włoskami… Większość z nich ma je z takiego tworzywa, z którego niewiele da się uratować. To znaczy można je rozczesać, ale i tak pozostaną skudlone na końcach, więc dodatkowo można te najgorsze końce podciąć. Akurat ta czarna Steffi miała włosy z dużo lepszego materiału, więc łatwiej je było ugłaskać, ale i tak, proszę mi wierzyć, nawyrywałam jej przy czesaniu mnóstwo włosów i obcięłam niektóre kołtuny, więc ilość włosów drastycznie się zmniejszyła (czego na zdjęciach oczywiście nie widać ;-)). A ogólnie najlepszym sposobem na odratowanie lalkowych włosków jest rozczesanie ich i polewanie na przemian wrzątkiem i zimną wodą, następnie, po wyschnięciu pozostawienie ich na dobę w mocno nawilżającej odżywce do włosów lub płynie do zmiękczania tkanin. Włoski się wygładzają i błyszczą, działa to znakomicie na włosy Barbie, ale nie do końca na Steffi – niestety Simba się tu nie postarał… 🙂
PolubieniePolubienie