Dziś zacznę od krótkiej refleksji i, choć wiem, że takie rozpisywanie się poprzedzające zdjęcia lalek, bywa czasami nudne i zbędne, to muszę je tu wstawić choćby dla samej siebie :-).
Ostatnio coraz rzadziej zaglądam na bloga i w żadnym wypadku nie jest to spowodowane zmniejszeniem się mojej fascynacji lalkami ani też brakiem czasu. Do niedawna łączyłam pracę ze szkołą i ciągle szukałam chwili, żeby porobić lalkom zdjęcia i wstawić o nich jakiś wpis na bloga. Jednak teraz sytuacja się zmieniła – ukończyłam szkołę, ciągle czekam na wyniki egzaminów i czasu mam w bród, żeby zająć się lalkami, ale wiecie co?
Teraz, kiedy mogę spokojnie spędzać wolne weekendy w towarzystwie osób, które kocham, wyprawiać się na długie spacery po mieście, które dotąd były skrócone pomiędzy przystanek autobusowy, a miejsca moich zajęć i (odkąd wynajęliśmy mieszkanie) rozwijać moje hobby, jakim jest kuchenne pichcenie zrozumiałam, że czas zrobić trochę miejsca w życiu na inne sprawy. Moje lalkowanie momentami było aż przesadne i zajmowało mi zbyt dużo czasu – jak nie robiłam lalkom zdjęć i wstawiałam wpisy, to siedziałam przed komputerem, przeglądałam aukcje, czytałam Wasze blogi, wstawiałam komentarze i tak w kółko do późnych godzin wieczornych aż na blogowiskach się uspokoiło…
Dlatego też postanowiłam poważnie się ograniczyć pod tym względem – mniej czasu spędzać przy komputerze i przypomnieć sobie, jak przyjemna może być partyjka w Scrabble z moim lubym przy kawce i ciastku :-).
Co nie oznacza, że lalki odstawiam na bok – dalej je kocham i się nimi zajmuję, ale kupowanie już nie będzie oznaczało kupowania tego, co mi tylko wpadnie w ręce, a to, co naprawdę może być perełką w zbiorze i co będzie cieszyło oko ciągle. a nie tylko na zdjęciu internetowej aukcji.
Tak właśnie trafiła do mnie prześliczna Perfume Pretty Whitney kupiona za niewielkie pieniądze na rodzimym Allegro. Włosy laleczki już na zdjęciu aukcji wyglądały na koszmarnie splątane (na szczęście nie ostrzyżone!:-)), ale dla tego facemoldu zrobię niemal wszystko:
Niestety Whitney nie ma swojej oryginalnej sukienki, ale ta, którą miała na sobie w chwili, gdy do mnie przybyła, jest równie śliczna, wystarczyło ją jedynie przeprać. Tak moja Whitney wyglądała w oryginale (zdjęcie z http://barbievjem.blogspot.com/):
Jeśli chodzi o jej włoski, to, może widać to na powyższym zdjęciu, ta laleczka ma nad czołem i uszkami nieco inny, troszkę jaśniejszy, kolor włosów niż na reszcie główki. Jak się okazało przy rozczesaniu, właśnie te jaśniejsze pasma są także wykonane z innego tworzywa – niesamowicie się skołtuniły i napuszyły, gdy tylko przesunęłam po nich grzebieniem… Nie mogłam więc biedaczki tak po prostu zostawić z tymi drucikami i musiałam coś wymyśleć. Zobaczcie więc Whitney po moich zabiegach fryzjerskich:
Po namoczeniu włosków w płynie do płukania i wyczesaniu ich, jaśniejszą część włosków spięłam w kucyk podobny do oryginału, a następnie z pomocą dużej ilości pianki do włosów i tradycyjnych już słomek do picia, zakręciłam małe pasemka w loczki, które trochę zatuszowały podniszczone kudły Whitney. Tak ta ślicznotka prezentuje się w całej okazałości:
Sukieneczka, w której ją kupiłam, okazała się być produkowana przez Lucky Ind. produkującego kiedyś klony Barbie Fashion Corner. Jest ona urocza: posiada wstawkę z koronki na biuście, a na tułowiu jest ciekawie marszczona. Ładnie prezentuje się także przedłużany tył:
Od siebie dodałam jej srebrne kolczyki i pantofelki oraz perełkową ozdóbkę na włosy. No, i normalnie się w niej zakochałam ;-).
Ale to nie z tego powodu miał to być pierwotnie wpis walentynkowy… Otóż postanowiłam upublicznić tu pewną zdradę, której dopuścił się jeden z lalków imieniem Kenio, co to przybył do mnie kiedyś od Świstaka, i od razu zawrócił Whitney w głowie… Tak od razu, że niebawem wzięli ślub :-D.
Śliczny garniaczek, który Ken ma na sobie, jest produkowany przez P.P-H. „Steffi” z podkrakowskich Niepołomic i udało mi się go dorwać w jednym z niepozornych sklepów zabawkowych. Co w nim najlepsze, to fakt, że nie ma on spodni połączonych z koszulą, która jest zmorą mattelowskich garniturów, najczęściej dodatkowo pozbawioną rękawów! 🙂
Moje Barbie na szczęście wybaczyły Keniusiowi zdradę, bo mają awersję do wmoldowanych włosów ;-). Za to nigdy nie wybaczą jej Whitney, która przecież była jedną z ich psiapsiółek…
„No, Anka, nacykałaś nam fotek, to daj nam teraz odpocząć, O.K?”
A na koniec mały bonus – headmold Steffie 1971 kiedyś i dziś:
A teraz lecę na pocztę po moją paczuszkę z eBay…! 😀
No i proszę jak bardzo odmieniłaś jej życie. Wypiękniała z Twoja pomocą i znalazła jeszcze miłość w postaci blond Kenia. pozdrawiam Cię i pisz, bo lubię Twoje wpisy 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, Aniu! Niestety czasami moja wena twórcza odmawia mi posłuszeństwa, chociaż lalek na wpisy ciągle nie brakuje 🙂
PolubieniePolubienie
Śliczna laleczka i piękną tworzą z Keniem parę 😉
PolubieniePolubienie
Dzięki, Alexis 🙂
PolubieniePolubienie
ładna laleczka gratuluję
PolubieniePolubienie
Dziękuję, Tomku i cieszę się, że się odezwałeś. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pojawi się na Twoim blogu jakiś lalkowy wpis? 🙂
PolubieniePolubienie
Ostatnio miałam takie same rozterki co Ty: zatęskniłam nagle do życia bez komputera, kiedy to można wieczorem normalnie usiąść przed telewizorem i z rodziną obejrzeć jakiś film, poczytać książkę czy rozwiązać krzyżówkę. Zazwyczaj moje wieczory wyglądają tak samo, wracam z pracy, szybkie jedzenie i lecę do komputera, tak do 23 albo i dalej, kąpiel i spać. Efekt? Zero prawdziwego życia, wciąż tylko to wirtualne, blogi, forum, flickr, allegro, nawet czasu na „fizyczne” lalkowanie brakowało. Na razie nie wiem czy dam rade jakoś to rozwiązać, a bardzo bym chciała. Tak więc wielki podziw, że Ci się udało dostrzec problem i przede wszystkim go rozwiązać 🙂
Whitney jest śliczna i w porównaniu ze współczesną Steffi o dziwo wygrałabym starszą 🙂
PolubieniePolubienie
Mono, dodałaś mi dużo otuchy tym, że nie tylko ja sama tak wpadłam w ten lalkowy wir. Mam nadzieję, że i Ty dasz radę wszystko ze sobą pogodzić 🙂
Mnie też się ten headmold w starszej wersji podoba bardziej i teraz moja basics jest dla mnie jego biedniejszą wersją 😉
PolubieniePolubienie
O dokładnie…. Zgadzam się z Tobą i tym co powiedziała Mono – przeżywam jakiś internetowy szał wpływający, niestety, negatywnie na moje życie… Kończę swój plan i – basta! Muszę sobie zrobić przerwę, by znów cieszyć się blogowaniem i lalkowaniem, bo po prostu jestem zmęczona… 🙂
A Steffie wygląda wspaniale! I w dodatku od razu dostała Kena! 😛
To jedyna lalka – trupek – na którą jeszcze będę polować, bo ta buźka jest przepiękna! Choć ta nowa też śliczna…. 😉
PolubieniePolubienie
No, właśnie, BarbieDream, chyba potrzeba czasu, żeby pogodzić ze sobą te wszystkie rzeczy, a żadna nad inną nie przeważała. U mnie w końcu szala goryczki się przelała i postanowiłam mniej skupiać się na lalkach, co sprawia, że gdy po dłuższej przerwie zajmę się nimi, to bardziej je doceniam, czego też Ci życzę 🙂
A laleczki z tym headmoldem chyba (bo nie jestem znawczynią ;-)) są rzadsze niż Barbie, a jeśli coś jest rzadsze, to znaczy, że warto je mieć 😀
PolubieniePolubienie
Też już bym chciała mieć chociaż kawałek dłuższego wolnego na blogowanie i inne, no ale nidyrydy, jak to mawiają…
A dla tego moldu też bym się chyba skusiła, jest śliczny 🙂
PolubieniePolubienie
Też tak uważam 😉 Teraz do wszystkich koleżanek Barbie z czasów superstara brakuje mi tylko Christie… 😦
PolubieniePolubienie
Uwielbiam serię „perfume pretty”, sama mam Basię z tej kolekcji. Whit wygląda teraz bosko. Bardzo lubię to połączenie brązowych włosów i wielkich, niebieskich oczu. Dzisiejsze laki z moldem Steffie gdzieś zagubiły ten dziewczęcy czar.
Ja też zagubiłam się w tym gąszczu blogów, lalek i komentarzy i teraz lalkuję w tygodniu, a weekend jest tylko dla najbliższych!
I póki ci daję radę 🙂
PolubieniePolubienie
No, właśnie, Króliku, coś w tym jest z tym weekendem! Zawsze czekam właśnie do weekendu, by porobić zdjęcia i sklecić wpis, a wtedy sobota mija mi, jak z bicza strzelił. Może spróbuję Twojej taktyki 🙂
PolubieniePolubienie
:)) hihi Aniu, kupiłyśmy lalki od tej samej osoby na Allegro – poznałam po pościeli w tle zdjęcia ;))) (w sumie to jak widzę zbiór okazów tej sprzedawczyni, to chętnie kupiłabym 3/4…i zapchała nimi cały pokój, przy okazji musiałabym kupić hektolitry płynu do płukania, bo wszystkie te lalki wyglądają jak koczkodany ;)) Whitney jest śliczna, mnie się marzy mieć wszystkie „towarzyszki” Baśki (Nię, Kirę, itd…) ale wszystko po kolei 🙂 ładne kolczyki jej dałaś i szpileczki. Fajna jest 😉
PolubieniePolubienie
Haha, miałam kiedyś podobny problem, który się sam rozwiązał, kiedy padł mi laptop. Przy stacjonarnym komputerze nie siedzi się tak wygodnie, więc czas spędzony przed ekranem się skrócił. Zresztą, co za dużo – to niezdrowo.
Bardzo dobrze że i u Ciebie się podejście zmieniło – lalki są praktycznie wieczne, a bliscy – nie, więc to im należy poświęcać większość czasu.
PolubieniePolubienie
Zgredzie, dobrze powiedziane! Chociaż ja z komputerem mam odwrotnie – stacjonarny nam padł i teraz wszystko robimy przy malutkim netbooku, gdzie zwykłe okno pisania maila wychodzi mi poza ekran! 😛
PolubieniePolubienie
Hihi, zastanawiam się, ile procent sprzedanych płynów do płukania na całym świecie, wcale nie ląduje w szufladce pralki, a na rozczapierzonych lalkowych włosach ;-). A co do dodatków, to kolczyki są od My Scene, a buciki od Steffi – coś za coś 😛
PolubieniePolubienie
O, u mnie w tym tygodniu też Whitney 🙂 Piękna jest, taka dziewczęca, delikatna i urocza. Odświeżony mold w nowej wersji absolutnie mnie nie przekonuje, te stare mają w sobie czar, o nowych tego powiedzieć nie można.
PolubieniePolubienie
Valhallo, zgadzam się z Tobą – w mojej basics byłam zakochana, dopóki nie przybyła do mnie Whitney 😀
PolubieniePolubienie
śliczna jest! Grtauluję że ją zdobyłas! Aniu przychodzi taki czas, że człowiek zaczyna się opamiętywać i kierunkować ;D Chyba twoja pora! Rozsądnie i powaznie zaczynamy w pewnym momencie podchodzic to tego wszytskiego! 🙂 Pozdrawiam ciepło :*
PolubieniePolubienie
Dzięki, Dollbby, może i masz rację, choć zawsze myślałam, że mnie to nie dotyczy… 😉
PolubieniePolubienie
Aniu zgadzam się z Dollbby … a co do panny .. powiem tylko tyle że ma piękne oczy .. uwielbiam takie … ogólnie buzia jest fantastyczna 😉
PolubieniePolubienie
Oj tak, ta buźka to jedna z bardziej oryginalnych mattelowskich facemoldów 🙂
PolubieniePolubienie
Uwielbiam ten mold. U mnie też stadko tych „ssących” laleczek rośnie i rośnie 🙂
PolubieniePolubienie
Takich wyjątkowych laleczek nigdy za wiele ;-). A „ssące” to dobre określenie 😛
PolubieniePolubienie
prześliczna lalka, facemold Steffi ma tyle wdzięku, że po prostu nie może wyglądać nie wyglądać słodko! zazdroszczę, nie mam ani jednej Whitney >.<
PolubieniePolubienie
Jewel, ja też uwielbiam ten facemold, no i Christie, której nigdy nie udaje mi się upolować… Grrr! 😉
PolubieniePolubienie
Ja ostatnio też kupiłam Whitney, ale na początek Jewel Secrets. Perfume Pretty do kupienia w najbliższym czasie 🙂 Whitney nie było zbyt wiele wydań, chyba tylko 4, a szkoda, bo są przepiękne – dlatego tak cenione dzisiaj. Aniu, masz wartościowy okaz w kolekcji!
PolubieniePolubienie
jest cudowna, nie ulega wątpliwości! Rewelacyjny pomysł z tymi włosami:)
Czy to jakas moda na whitney teraz??? Coś przegapiam??:)))
PolubieniePolubienie
Sama się temu dziwię 😉 Może zbieracze lalek komunikują się ze sobą telepatycznie 😛
PolubieniePolubienie
Cześć 🙂 Właśnie dziś przeczytałam całego bloga 🙂 Wyciągnęłam kilka swoich lalek, ale w zabawkach zauważyłam te cudowne oczka *-* To były kucyki! Właśnie zaczęłam dawać im nowe życie. Jutro jak będę mieć wolną chwilę zakładam bloga 🙂 Kucyki są podobne do lalek pod względem… materiału. Więc jako początkująca. Mam pytania:
Jak zmyć ślady długopisu?
Co zrobić ze skołtunionymi włoskami ?
Co zrobić ze zdartym( trochę ) symbolem ( większość kucyków ma przy ogonie tak swój znaczek 🙂 ) ?
Chciałam owinąć wokół główki kucyka warkocz 🙂 Wychodzi śliicznie, ale… Jak go tam ,,wczepić” na stałe? ;/
Mam nadzieję, że pomożecie :)) Wiem, że nie chodzi o lalki, ale przecież do lalek też się to może tyczyć ;p
PS: Mam 12 lat 🙂 Nie wymagajcie za wiele.
PolubieniePolubienie