Dziś przedstawiam Wam wpis o Shelly/Kelly, o której jeszcze ani jednego wpisu nie dawałam od początku mojego bloga, bo w zbiorku mam je tylko dwie, z czego jedna zawitała do mnie z ostatnimi trupkami, a druga to nowa Shelly/Kelly kupiona jakiś czas temu w Pepco (nigdzie indziej ich niestety nie widuję 🙂 ).
Lalunia ta to jakiś starszy model, a w rzeczywistości (pewnie na zdjęciach mniej) jej oczy wyglądają, jakby się czegoś mocno przestraszyła 😉 Do sesji ubrałam jej ciuszki pożyczone od Murzynki Evi, gdyż jeszcze nie próbowałam szycia na tak małą skalę 😉 Dla Evi coś tam skleciłam, ale ona ma troszkę większe ciałko. No, i nie jestem pewna, czy ta Shelly/Kelly miała od początku grzywkę – gdy ją kupiłam odstawało jej jakieś krótkie pasmo, ale zupełnie nie w tę stronę, co grzywka, więc możliwe, że to jakaś mała fryzjerka ją tak urządziła. A gorąca woda robi swoje i Szelka dostała grzywkę 😉
Jako tło służy bukiet bzów, które wystawały zza płotów przy przydomowych ogródkach i aż się prosiły by je zerwać… na szczęście wracałam z nocnej zmiany i miasto, i sąsiedzi jeszcze spokojnie spali 😉 .
Szelka ta ma wbudowany jakiś dziwny mechanizm. Tzn. z tyłu ma „wajchę” 😉 do poruszania rączką (obie dłonie różnią się od siebie), a jej głowa jest zamocowana na dziwnym druciku – pewnie miała się ruszać przy poruszaniu rączką, ale mechanizm ten chyba jest zepsuty, bo główka niestety jest bardzo luźna i kręci się w te i we wte 😛 Może Wy poznajecie, co też ta mała potrafiła kiedyś robić? 😀
A tu dla porównania ciałka Shelly/Kelly i simbowej Evi. Laleczki różnią się od siebie – Evi ma zdecydowanie dużo większą główkę i ciałko, za to Shelly/Kelly wygląda przy niej, jak okruszynka 😉 Nawet buciki mattelowe dzieciaczki mają mniejsze, tylko te akurat są pożyczone od Evi i sprawiają wrażenie troszkę zbyt topornych, jak na taką maluczką lalę:
I jeszcze na koniec wspólna sesja ze swoją młodszą siostrzyczką – nową, rudziutką Shelly/Kelly z serii „I can be…” – lekarką:
Tez mam Shelly z takim mechanizmem, ale nie kreci główką i nigdy nie miała 😦 Podejrzewam, że Twoja Shelly może być z serii Strollin Fun Shelly & Barbie. Tutaj, na zdjęciu z katalogu jest, gdzie jedzie w wuzku: http://hi4.blox.pl/2010/11/Shelly-Kelly-19956.html#ListaKomentarzy
I wynika z tego, ze moja to ta druga z wanienką 😀
PolubieniePolubienie
Hmmm… nie widzę dokładnie, ale ta w wózeczku chyba ma obie rączki tak samo ułożone, a moja prawą dłoń ma skierowaną wewnętrzną częścią w kierunku ciałka… 🙂
PolubieniePolubienie
faktycznie. To jest jeszcze trzecia z tamtych lat z ruchomymi rączkami 😀
PolubieniePolubienie
Kto wie, ile ich tam jeszcze jest, o których nie mamy pojęcia… 😉
PolubieniePolubienie
Śliczne dziewczynki, w szczególności ta ruda jest wspaniała:)
PolubieniePolubienie
Dzięki, Aleksja 🙂 Ruda ma fajne włoski – bardzo puszyste i milutkie w dotyku 😉
PolubieniePolubienie
ja też mam w swoim zbiorku tylko 2 shelly
PolubieniePolubienie
W Polsce chyba rzadko można je kupić normalnie w sklepie… 🙂 Przynajmniej u mnie 🙂
PolubieniePolubienie
Jakie kwiaty bzu, u mnie jeszcze zielone! Pewnie przez ten atak zimy.
Shelly jest fajna, podobają mi się jej usteczka, taki dziubek robi. Ruda cudna, az mnie nachodzi chęć posiadania jej 😉
A ta od Simby strasznie niesymetryczna na buzi, jak można taka lalkę do sprzedaży wypuścić? 😐
PolubieniePolubienie
Dzięki 🙂 U mnie już bzy przekwitają! 🙂
Mono, ta buzia w rzeczywistości jest równiutka i symetryczna, to mój aparat tak świruje czasami… gdy jest zbyt dużo słońca, to takie dziwne falowania się robią (w sumie mogłam to napisać we wpisie 😉 ).
PolubieniePolubienie